niedziela, 22 grudnia 2013

★ Fado & Asaj ★


                       
 MÓJ PIES FADO 
                                                                                                                  

Fado to mój drugi pies w życiu. Jest czarnym labradorem.Jest kochany i jest wspaniałym psem. 


O Fadziu przeczytaliśmy w ogłoszeniu zamieszczonym w Internecie.Chociaż znajdował się daleko,moja mama stwierdziła,że go przygarniemy. Odebrała go moja siostra (która również ma czarnego labradora - wabi się Enzo) i przyjechał do nas,do swojego nowego domu :)

Historia tego psa wcale nie jest wesoła.Chociaż nie znamy praktycznie w ogóle jego przeszłości,możemy domyślać się co musiał przechodzić. Został wyrzucony z samochodu przy autostradzie przez swoich okrutnych "opiekunów". Błąkał się po okolicy,wzdłóż drogi i w okolicach małej wsi przez 2-3 dni bez jedzenia i picia.
Ludzie go kojarzyli ale mało kto się interesował.Mało kto dawał mu coś do jedzenia. W końcu młoda para z dobrym sercem przygarnęła go do siebie i nadała imie Fado*,miał zostać u nich na stałe. Pokochali go, Fado miał ogródek gdzie mógł się wybiegać ale pojawiły się problemy. Państwo mieli kocura,bardzo dostojnego,którego zaczepiał Fado (zabrał mu nawet ulubioną zabawkę ) ale kot nie za bardzo chciał się bawić i dochodziło do spięć. W dodatku tryb pracy nie pozwalał panu i pani pozostawać w domu, przez ich nieobecność Fadziu nie dostawał tyle zainteresowania jakie potrzebował (Labradory to psy które nie lubią zostawać same ani się nudzić) i zdecydowali się oddać go komuś innemu. Padło na nas.


Teraz to nas uszczęśliwia ta psia istota,daje nam ogromną czułość i bezgraniczną miłość w podarku za opiekę. Fado to teraz pies szczęścia. 










Gdy dostaliśmy Fadzia,miałam swojego pierwszego kochanego psa - Asaja .



Asaj był jamniczkiem i niestety już bardzo schorowanym. Miał raka prostaty i inne dolegliwości. Jednak kochaliśmy go bardzo.Tak bardzo,że do  dziś nie jesteśmy w stanie sobie poradzić z jego stratą. Zrobiliśmy co w naszej mocy,więc kiedy już było źle... daliśmy mu spokojnie zasnąć na zawsze w klinice weterynaryjnej. Nasz kochany jamniczek przeszedł na drugą stronę tęczy i bawi się teraz z Bimkiem (Ś.P. jamnikiem mojego Ś.P. dziadka)  i z Draco (Ś.P. również czarnym, pierwszym labradorem mojej siostry - również nowotwór :( ). Już nic go nie boli i biega sobie tam spokojnie. Tęsknie za nim bardzo i wspominam go często. Mam nadzieje,że ma skrzydełka.











Teraz wszystkie uczucia którymi darzyłam Asajka,chce przenieść na Fado,by dać mu szczęśliwe życie. Mam nadzieje,że Asajek się z tego cieszy...

Pink Lollipop